poniedziałek, 14 marca 2016

Podróż w nieznane.

Budujesz, swoją arkę. Arkę, być może nie przymierza, nie dla całego świata.  Lecz taką, która będzie twoim schronieniem, przed potopem niespełnień, przegranych, lub też zawiedzeń. Budujesz, swoją arkę. Arkę, ocalenia swej istoty, która pozwoli tobie, na unoszenie się, i wznoszenie na sztormowych falach przeżyć.  Budujesz, swoją arkę. Lecz, nie ze ściętych drzew, tylko z uczuć duszy.   Cóż, możesz ze sobą zabrać, w podróż nieznaną.  Może, bagaż doświadczeń, który byłby ostrzeżeniem przed przegraną. Lub, też równie dobrze, pełen wskazówek na wygraną. Być to mogą, właśnie te drzewa których nie ściąłeś , by ową arkę zbudować. Bo, one do ciebie przemawiają w swej mądrości. Być może, kwiaty w których kryje się piękno i miłość. A, może nasiona ufności, zaufania i wiary w to, że nie zawsze trzeba być skrzywdzonym, krzywdzącym. Tylko, tym kogo często nie bierzemy pod uwagę, czyli sprawiedliwym.  Nie wyrocznią, nie prawdą jedyną, popadającą w samo zachwyt, lub samouwielbienie. Lecz czystą ewentualnością, wyborem, możliwością. Garścią ziemi, zaczątkiem do szczerości, z której  kiedyś zbudujesz cała drogę.  Zapewne, zabrał byś ze sobą wiatr, który by swym oddechem napełniał płuca twych żagli.  Wiatr, który dał by siłę skrzydłom gołębim twego serca, na podróż do miejsca w którym chciałbyś osiąść.  Słońce radosne i ciepły deszcz, blask księżyca i gwiazdy na niebie. Wszystko po to, by przetrwać i nie zagubić siebie, w trudnej podróży.  Nie możesz również zapomnieć, o choć kilku iskrach ognia. Ognia, który może doprowadzić ciebie do gorączki myśli, i zniszczyć. Lecz, również tegoż samego, tyle że w innych barwach pałającego. Ognia, dającego poczucie bezpieczeństwa, ciepła, a nawet rozkoszy. Ognia, niosącego ze sobą spokój i tak potrzebne światło nadziei, dla wędrujących tak jak i ty pośród nocy.  Dlatego właśnie, budujesz arkę.  Zwyczajną łodzią pływasz teraz, a chcesz to zmienić.  Potrzebujesz czegoś więcej, światła, uczuć, przestrzeni.  Potrzebujesz arki, by swe życie odmienić. 

poniedziałek, 7 marca 2016

Postrzeganie.

Przyszedł dzień, zresztą podobny do wielu innych, niewyjaśniony. I, jak to zwykle bywa, znaków na niebie, czy też na ziemi, próżno by było szukać.  Choć, może się pojawiły, lecz ty ich nie dostrzegłeś. Przynajmniej, do pewnego czasu. Przyzwyczajony do szarości dnia, nie oczekiwałeś żadnej zmiany. Tymczasem, twoje wewnętrzne ja, stukotem serca próbowało się do ciebie dostać. Trudno, jednak jest przedostać się, poprzez letarg uczuć uśpionych.  One, nie budzą się na zawołanie. Często, nie słyszą dobiegającego do nich stukania, lub dochodzi do nich odgłos tak słaby, że nie wiedzą. Czy, to jest nadal sen, czy prawdziwe wołanie do przebudzenia.  Od czego, jednak jest przyjaciółka.  Jedyna wierna, niezakłamana.  Natura. Czy też człowiecza, czy też przyrody, czy też nieokreślona dotąd, przez nikogo nie nazwana i niezdefiniowana. Lecz, musi być prawdziwa.  W końcu jednak otwierasz oczy, choć jeszcze mgłą snu spowite, lecz z każdym podniesieniem powieki, coraz bardziej ostrość odzyskujące.  W swej głowie, nadal słyszysz coś, co może być przekazem. Lecz jest on odległy, cząstkowy, niewyraźny.  Po przebudzeniu, potrzeba jeszcze kilku chwil, by znaleźć przejście pomiędzy światami.  Nie zawsze jednak, jest to takie proste. Bywa tak, że przez długi czas pozostajesz w świecie, sennej iluzji. Narażasz się wtedy, na rozczarowanie a zamiast powolnego strumienia rozkoszy, napotykasz niebezpieczny wodospad goryczy.  Jeśli jednak, po tym przejściu odczuwasz swobodę myśli, dzień potrafi tobie dać z siebie wszystko, co najpiękniejsze.  Kiedy widzisz piaszczystą ziemię, może wydawać się dla ciebie ugorem, nie wartym nawet spojrzenia. Lecz równie dobrze, możesz spojrzeć na to zupełnie inaczej.  Zobaczyć ziemię, wartą wysiłku, dania jej szansy na powrót do życia i obfitych plonów.  Może potrzeba, tylko kilku ziaren chęci, może przezwyciężenia własnych słabości, a może po prostu tylko odwagi. Twoje serce, nadal wystukuje niespokojny rytm. Lecz, zaczyna już tworzyć melodię, na którą czekasz.