Dzień, jak co dzień.
Obudziłeś się pewnego dnia, a słońca nie było. Obudziłeś się pewnego dnia i odkryłeś, że zniknęła również miłość. Obudziłeś się pewnego dnia, a dzień zaczął z ciebie drwić. Pomyślałeś, że to nadal koszmarny sen. Lecz on nie zniknął, on na jawie zaczął swym, realnym istnieniem żyć. Co się stało, przecież wczorajszy dzień, był jak zawsze dla nas? Więc pytasz, po raz kolejny siebie. Co się stało? Przecież jeszcze wczoraj było słońce, a wieczór pokazywał gwiazdy na niebie i dla nas dwojga tak wiele, to oznaczało. Nagle budzisz się, szukasz ciepła, pieszczoty, miłości a znajdujesz chłód, który pozbawił ciebie ich radości. Pozostała, tylko pusta poduszka i na niej odcisk twej głowy. Ciągle jeszcze czuje na swym ciele, dotyk twych dłoni. Kto ciebie zabrał, gdzie mam ciebie szukać. Co się stało z dniem wczorajszym, że pozostała po nim pustka. Pustka szarości. Gdzie, nagle zniknęłaś. Kto odebrał mi szczęście, które dajesz jemu teraz? Jakie to teraz, zwyczajne.
Obudziłeś się pewnego dnia, a słońca nie było. Obudziłeś się pewnego dnia i odkryłeś, że zniknęła również miłość. Obudziłeś się pewnego dnia, a dzień zaczął z ciebie drwić. Pomyślałeś, że to nadal koszmarny sen. Lecz on nie zniknął, on na jawie zaczął swym, realnym istnieniem żyć. Co się stało, przecież wczorajszy dzień, był jak zawsze dla nas? Więc pytasz, po raz kolejny siebie. Co się stało? Przecież jeszcze wczoraj było słońce, a wieczór pokazywał gwiazdy na niebie i dla nas dwojga tak wiele, to oznaczało. Nagle budzisz się, szukasz ciepła, pieszczoty, miłości a znajdujesz chłód, który pozbawił ciebie ich radości. Pozostała, tylko pusta poduszka i na niej odcisk twej głowy. Ciągle jeszcze czuje na swym ciele, dotyk twych dłoni. Kto ciebie zabrał, gdzie mam ciebie szukać. Co się stało z dniem wczorajszym, że pozostała po nim pustka. Pustka szarości. Gdzie, nagle zniknęłaś. Kto odebrał mi szczęście, które dajesz jemu teraz? Jakie to teraz, zwyczajne.
Ślepa wiara i zaufanie, to już relikty przeszłości. Tracąc
je raz, nie powrócimy do pełni ich treści, przesłania i wartości. Teraz są słowami, lecz tylko dla tworzenia pozorów.
Dlaczego je tracimy, coraz bardziej? Czy jesteśmy mniej naiwni? Czy mniej
wrażliwi.? Być może, dlatego że coraz
częściej kierujemy się podejrzliwością, zamienioną właśnie z wiary i zaufania,
na coś co staje się sobie obcością. Jesteśmy
mniej czuli, serca nie stają się przechowalnią uczuć? Być może, nie ma już dla nich tam miejsca a,
jeśli nawet boimy się przyznać. Co, nas
zniewala w ich okazywaniu. Rozczarowania krępujące nasze, kolejne odkrycia
siebie przed innymi. Giną więc uczucia, a my wraz z nimi.
Kładziesz się sam spać, lecz z oczekiwaniami. Na co, sam nie
wiesz. Było słońce, były gwiazdy. Wszystko było, to czego już nie ma między
nami.
Piękny tekst. Tak osobisty, że trudno cokolwiek dodać.
OdpowiedzUsuńDzień jak dzień, wiele takich podobnych do siebie...
Czy wiesz, jak wielu ludzi dokładnie w tej chwili odczuwa pustkę, bezradność, zniechęcenie?
Jak wielu utraciło wiarę w siebie, w miłość i zwątpiło w jakiekolwiek uczucia?
Głowa do góry :)
Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńByłabym przerażona gdybym się obudziła
OdpowiedzUsuńa Słońca by nie było...
na szczęście widzę je co dnia :)
Pozdrawiam serdecznie
Przytulam...
..pieknie napisałeś.. niesamowite, smutne ale jakże prawdziwe .. tracimy zaufanie, wiarę w miłość, w siebie ?..
OdpowiedzUsuńwrażliwosć jest niezwykła lecz ten świat a raczej ludzie potrafią ranić.. codziennie uczymy się życia, Ja staram się uśmiechać, bo wiem, że trzeba 'iść wciąż w stronę słońca' i.. zostawiać przeszłośc za sobą.. bo ważne są dni, których jeszcze nie znamy i cudowne chwile na które czekamy.. ;)
..lubię swoją samotność choć czasem troszkę bolą wspomnienia, które zacieram.. lecz nie żałuje niczego.. ;)
- pozdrawiam serdecznie.. :)
Dziękuję za odwiedziny i komentarz, zresztą bardzo miły. Samotnośc, może być przyjaciółką, jeśli jest z wyboru. Jednak narzucona, staje się wrogiem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń..tak, masz rację, iż narzucona samotność może być wrogiem.. chcialam tylko powiedzić a właściwie dodać, iż milutko jest przebywać posród ludzi życzliwych, dobrych, serdecznych, przyjaznych..
OdpowiedzUsuń- pozdrawiam i zostawiam uśmiech..
Domyśliłam się, że nie chodzi o Słońce na niebie
OdpowiedzUsuńchociaż w przenośni właśnie Mary jest Słońcem Michała :)
A Michał w tym znaczeniu jest dla mnie Słońcem na niebie miłości...
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo...
OdpowiedzUsuńJednak każdemu chyba brak czasem tego Słońca, które nie tylko ogrzewa,
ale także rozjaśnia drogę w pochmurne dni...
Zadziwiasz mnie kolejny raz. W jakiejś mierze teksty, które tworzysz są filozoficzne, pytania jakie stawiasz mają odpowiedzi czasem trudne, albo trudne do odnalezienia. Duży szcunek się należy za to.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję. To jest tylko proza życia i nic więcej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDociera do niektórych, że to co stracili było dla nich niezbędne jak Słońce na niebie...
OdpowiedzUsuńPo latach inaczej będą patrzeć na to wszystko
Proza ale opisana w ciekawej formie. :)
OdpowiedzUsuńPo prostu historia wyłaniająca się z tablicy na tym nagrobku mnie zmroziła. Co do Baczyńskiego, odwiedzam jego grób zawsze od czasu jak nauczycielka wskazała nam, gdzie jest pochowany. Bowiem liceum do którego chodziłem było właśnie jego imienia.
Dzięki za uznanie. Choć tak naprawdę to nic wielkiego zadbać też o groby bez znicza, osoby nieznanej.
Pozdrawiam!