Bywają dni, które zasnuwają niebo, ciężkimi burzowymi
chmurami. Bywają noce nieprzespane, zastępujące miękką poduszkę, twardością
kamienia i głową trosk ciężarem. Noce,
nie przykrywające nas kołdrą z chmur, i ich puszystością, tylko zgrzebną narzutą i jej szorstkością. Teraz jednak, kierujemy się w inną stronę,
stronę czystego nieba. W stronę,
jaśniejącego na nim słońca i tego, czego nam potrzeba. Teraz, kierujemy się w inną stronę, w stronę
która jest nocą. Lecz już nie tą samą tylko tą, która służy nam pomocą. Może, połączenia tych dwojga cudów,
zjednoczenia nieba, może właśnie tego jest nam trzeba. Dlatego za każdym razem, kiedy dzień oferuje
nam swą wielobarwną tęczę, a noc szczyci się swą błyszczącą zorzą, przeżywamy coś,
co nazywamy własną metamorfozą. Chyba, właśnie wtedy słońce, z księżycem stają
w konkury. Które z nich jest nam bliższe, bliższe ludzkiej natury. Może właśnie w tych chwilach, stajemy się bardziej
wrażliwi, może bardziej delikatni i być może, bardziej troskliwi. Być może, na szczerość bardziej otwarci. Być
może, wtedy dopiero otwieramy oczy na to, czego sami jesteśmy warci. Wtedy, mamy okazję uszczknąć kawałeczek
błękitnego obłoczku, symbolu dobra nieba.
Wtedy, mamy również okazję, choć przez chwilę potrzymać w dłoniach spadającą
gwiazdę marzeń, jedną z tych, których naszemu sercu dotąd nikt nie dał. W końcu sami jesteśmy, blaskiem i cieniem,
nocą i dniem. Zgodą i jej przeciwieństwem, dającym przyzwolenie, lub też
mówiący nie. Czy ktoś to dostrzeże, pojmie,
doceni, nieważne tak naprawdę. Bo my w ten sposób, staniemy się ocaleni. Ile z tego zostanie dla nas, nie ma na to
cennika i to również nie jest naszym priorytetem, bo my rodzimy się po to. By
kochać drugiego człowieka.
piątek, 29 stycznia 2016
niedziela, 24 stycznia 2016
Dajmy sobie pozwolenie.
Wiarą, szczęściem, miłością i pozwoleniem, być sobą, a nie kimś
na pozór. Ukryci, tak głęboko. Schowani, we własnych zwątpieniach. A, przecież
stworzeni po to by istnieć. Całymi sobą, lecz nie tylko cieniem. Każdą komórką świadomości, każdym mięśnia
drżeniem, każdym oddechem serca, i zegara biciem. Zwątpienia
są na tyle tylko pochowane, by w każdej chwili, mogły powstrzymywać szaleństwo,
nie zawsze nam chciane. Komórki
świadomości, równie dobrze mogą przedstawiać świat realny, jak i jego
odwrotność. Potrafią być prostą, krzywą i łamaną, lub jedną z innych niezmierzonych
możliwości, która nie jest nam znaną. Lecz
są chyba szczególnie po to, by dać nam poczucie człowieczeństwa i możliwości. Drżenia mięśni. Są uzmysłowieniem strachu ale i podniety,
uniesień doznań, wrażeń i wszechrzeczy. Oddech. Daje nam spokój, jak i ostrzeżenie. Nieraz
posłuchajmy jego rytmu. Serce. Wiadomym jest, iż pozostanie zagadką umysłu, i nie wiadomo czy kiedykolwiek poznamy jego tajemnice. Może być uroczyskiem, miejscem w głębokiej
puszczy ukrytą. Jak i otwartą polaną, lecz wśród innych jej podobnych, nie
poznaną i nieodkrytą. Może to być miejsce, szczerością i prawdą, jak i
tajemnicą tajemnic spowite. Może również być przykładem ugoru, pod parasolem
naiwności skryte. Przychodzi w końcu
uznanie, lecz nie o innych ludzi chodzi, tylko siebie samego, o akceptacji
doznania i jej dokonania. Zaczynamy od początku
naukę chodzenia, od prób na czworakach, potem na kolanach, aż do momentu pełnego
powstania. Niepewne pierwsze kroki, nogi jeszcze słabe, lecz odkrywamy w tym coś,
co coraz bardziej wciąga, i daje nam równowagę, jak i przewagę. Nad tymi, którzy wciąż pozostają na kolanach.
Którzy nie chcą powstać a, boją się
upadać. Być może powodu strachu, lub
zwyczajnej rezygnacji. Być może
zawiedzenia, lub po prostu, siły powstania. Być
może, staniemy się tym samym, jako po raz pierwszy, tym uroczyskiem nieodkrytym.
Może w końcu jednak zauważone przez kogoś, kto potrafi je pokochać i odnaleźć w
tym miejscu myśli nieodkryte. Obsiać je obficie ziarnem, i obdarzyć plonem dla nas niespotykanym, a samemu sobie
nieznanym.
wtorek, 19 stycznia 2016
Poszukiwanie.
Stanął na skraju, krystalicznie czystego źródła. Miejsca o
którym tylko śnił, które wydaje się tylko bajką i które znika wraz, ze świtu
przebudzeniem. Poznał już wiele snów,
poznał ich odzwierciedlenia w swej rzeczywistości. Były to źródła, tęsknoty, zdrady, szczęścia i nawet miłości. Lecz każde z nich, pod swą przezroczystością,
skrywało mętną toń, choć nęciło swym urokiem.
Wielokroć zadawał sobie pytanie, kiedy, jak długo, dlaczego nie teraz?
Zamiast odpowiedzi, ich miejsce zajmowała pustka. Uczucia mogące zniewolić
duszę, jak również umysł. Teraz po
kolejnym przebudzeniu zapragnął, by senne miraże stały się rzeczywistością.
Choć zawsze tego pragnął, nie miał nigdy śmiałości, by dać sobie samemu, na to przyzwolenie. Przyszedł jednak czas, by
odnaleźć to źródło, mimo wszelakich przeszkód. Miejsce, wyśnione, wymarzone i
stające się ziszczeniem pragnień. Jeśli
odnajdzie to źródło, a w to wierzy, przyjdzie jego czas spełnienia. Nie będzie
już wokół pustkowia, nie będzie już jałowego bezmiaru codzienności, nie będzie
już niespełnień. Jeśli odnajdzie to
źródło. Będzie ono, wokół palety barw najprzeróżniejszych skryte, o których
dotąd nawet nie miał pojęcia, będąc samemu zwyczajną szarością, wśród jemu podobnych.
Będzie ono, upojnością zapachów otoczone. Będzie ono, miłością wypełnione
pucharami z których, jej pragnienia będzie można spijać w każdej chwili, by
czerpać je bezustannie, zaznając wreszcie jej pełni. Gdy stanie u tego źródła, zanurzy w nim swe
dłonie. Gdy stanie u tego źródła, obmyje swą twarz. Gdy stanie u tego źródła,
zanurzy się w nim cały. Wtedy, stanie
się nowym człowiekiem. To będzie właśnie spełnienie.
czwartek, 14 stycznia 2016
Przeznaczenie.
Każdego dnia, z każdą z kolejnych
mijających chwil, na nowo poznajesz siebie. To, czego dowiadujesz się o sobie,
bywa zarówno, zaskoczeniem, przerażeniem jak i radością odkrycia. Nie na
wszystko, jesteś przygotowany. Bowiem, to do czego byłeś przyzwyczajony, i
wydawało się twoją stabilnością, nagle potrafi odmienić twe życie. Kolejne odkrycia, mogą być dla ciebie
zbawienne, dające nowe szanse, możliwości, przywracające wiarę w siebie. Wtedy, życie stawia przed tobą kolejne
wyzwania. Z czym, możesz się spotkać w konfrontacji z nowym? Twoim wrogiem,
może się okazać strach. Ten sam strach,
który kiedyś patrzył na ciebie wielkimi oczyma, a ty chcąc przed nim uciec
chowałeś głowę pod kołdrą, myśląc że tam ciebie nie dosięgnie. Dzisiaj, już wiesz że chowanie się, jest tylko
złudzeniem bezpieczeństwa. Przyszedł
wreszcie czas, by stawić czoła, lękom, obawom i koszmarom. Teraz to one, w trwodze powinny uciekać,
przed tobą. Właśnie te strachy powinny
zobaczyć, że nie jesteś już ich bezwolną marionetką. Teraz to one, zobaczyły wielkie oczy niosące
strach, lecz patrzące już nie na ciebie, tylko wprost na nie.
Oczy, pełne wiary w swe siły, odrzucające lęk. Oczy, roziskrzone poprzez
wyzwanie. Oczy, bez ciemności, bez bezimienności cienia. Oczy, które odnalazły
kolory. Oczy, spoglądające w przyszłość. Zmieniło się, twoje postrzegania świata. Sam nie wiesz kiedy, stałeś się właśnie
przyszłością, którą sam wykreujesz.
wtorek, 5 stycznia 2016
Coś nieuchwytnego.
Budzisz się i nie wiesz kim jesteś? Znasz swoją tożsamość, jako człowiek, ale cóż
prócz tego? Może równolegle jesteś
gwiazdą, ledwie widoczną na niebie o bladym świcie, dającą ostatnie wskazówki
nocnym wędrowcom, szukającym swej drogi.
Być może, staniesz się spóźnionym promykiem słońca, który obudzi zmęczonego wędrowca, dając mu odpocząć, lecz
jednocześnie dając mu szansę przedłużającą dotarcie do kresu swego
przeznaczenia. Kto wie, czy nie staniesz się kroplą rosy gaszącą pragnienie, ratującą
życie. Nie zmienisz przeznaczenia, choć tyle razy
wydaje się tobie, że pomyliło ciebie z kimś innym. Próbować jednak, nie jest niczym złym i choćby
bywały niepowodzenia, nie możesz się tak po prostu poddawać. Zasypiasz z miłością w sercu, i niemożliwym
zdawało się tobie przebudzenie, bez tego uczucia. Przychodzi jednak chwila, która ma na imię
zwątpienie. Próbujesz ją zrozumieć, a
ona z ciebie kpi. Nie otrzymasz bezpośredniej odpowiedzi. Są za to
niezrozumiałości, których możesz nie dostrzegać, lub nie chce się dostrzec. Zrozumienie byłoby wybawieniem dla rozsądku, ale
czym jest jego brak?
Urzeka nas łąka pełna rozkwitających kwiatów. Górskie strumienie, wraz
ze swą siłą wydobywającą, niby z ni kąt Jesteśmy
zafascynowani, bezmiarem mórz i oceanów. Mimo strachu, odczuwamy podziw dla
burz i wiatrów, dla ich potęgi. W tym
wszystkim próbujemy odnaleźć siebie. Może, właśnie jesteśmy to my. My ,jesteśmy
tymi żywiołami nie dającymi się okiełznać.
Spróbujmy odnaleźć siebie. Nie
dajmy się stłamsić regułom, kanonom, przyzwyczajeniom. Chcesz być wiatrem
nieokiełznanym, bądź nim! Chcesz być przepięknym kwiatem, bądź nim. Chcesz być szaleństwem, to twój wybór. Chcesz
być sobą, to zostań sobą i to będzie prawda.
Subskrybuj:
Posty (Atom)